czyli anegdoty z jaskiń na Kadzielni

O popularności atrakcji turystycznych decyduje nie tylko to, czy polecane turystom miejsca słyną z zabytków, osobliwości przyrody i interesującej historii. Niebagatelną rolę odgrywają również osoby tworzące atmosferę wokół atrakcji. Tak też ma się sprawa z podziemną trasą turystyczną na kieleckiej Kadzielni. Przewodniczki po jaskiniach z pasją i uśmiechem przybliżają wiedzę o geologii, wapieniach oraz zjawiskach i formach krasowych.
Usłyszałem tam również mnóstwo zabawnych anegdot. Pozwolę sobie przytoczyć kilka z nich.
O skutkach nieuwagi
Pierwsza opowieść dotyczy pewnego nieuważnego chłopczyka, który kiedyś zwiedzał z koleżankami i kolegami trasę podziemną. Nie ukrywam, że często witam się z oprowadzającymi po jaskiniach, wypowiedzianymi wtedy przez niego słowami. Jakie to słowa i w jakich warunkach zostały wygłoszone? Ano, było to tak:
Przewodniczka po trasie wprowadziła do środka zorganizowaną grupę dzieci i w pierwszym korytarzu zaczęła opowiadać i wyjaśniać procesy dzięki którym powstają podziemne formy wapienne, wskazując przy tym na kalcytowe grono:
– … a tutaj mamy właśnie piękny przykład formy krasowej. Ten oto wapienny naciek…
Jeden z dzieciaków, który mocował się jeszcze z obowiązującym tu wszystkich kaskiem, nie usłyszał dokładnie, co mówiła oprowadzająca. Zapłonęły mu oczy, na buzi zagościł szeroki uśmiech:
– Maaaaciek???! – zapytał rozradowany, wyciągając łapkę w górę i machając do pani – Ja teeeż jesteeem Maciek!
– To super! Bardzo mi miło Cię poznać, Maćku – odpowiedziała uśmiechając się do niego przewodniczka, skutecznie i bardzo profesjonalnie opanowując drżący od wesołości głos.
O złośliwości rzeczy martwych…
Niekiedy pomimo najszczerszych chęci słowa potrafią zwrócić się przeciw Nam. Opowiada o tym kolejna historia.
Jaskinie często odwiedzane są przez całe rodziny. Tak też było z młodym małżeństwem, które przybyło z córką poznać tajemnice wydrążonych w skale pieczar. Po przejściu kilku korytarzy, rodzice zaczęli rozglądać się za pociechą, która musiała zostać na tyłach grupy:
– Maatyldo! Gdzie jesteś? Maatyldooo!
Przewodniczka, zaznajomiona dobrze z planem trasy turystycznej i zabezpieczeniami, które są tu poczynione, by zwiedzający mogli bez problemów zwiedzać jaskinie, chciała uspokoić rodziców:
– Proszę się nie martwić o Matyldę. Z pewnością nic się jej nie stan… – głośny trzask, hałas i harmider nagle przerwał i skontrował te, płynące z wiedzy i doświadczenia, słowa.
Powstało lekkie zamieszanie, zwiedzający, z młodym małżeństwem na czele, spoglądali nerwowo to na siebie, to na przewodniczkę.
Sprawa wyjaśniła się po chwili. Zgodnie z zapewnieniami koleżanki nie zdarzyło się nic wielkiego. Komuś z grupy, ale wcale nie małej Matyldzie, spadł kask, a echo w jaskini wzmocniło uderzenie o skalne podłoże, próbując złośliwie podważyć słowa oprowadzającej.
A Matylda? Matylda zaraz dołączyła do rodziców i pod ich opieką dokończyła fascynujący spacer po wapiennych grotach.
O niezrozumiałych żartach i nazewniczych subtelnościach
To właśnie w jaskiniach na Kadzielni uświadomiłem sobie jak ważne jest, by odpowiednie dać rzeczy słowo. Opowieść ta dotyczy ekwipunku często wykorzystywanego podczas pieszych wędrówek, zwłaszcza w chłodne dni, chociaż nie tylko.
Razu pewnego, oczekując na grupę pod jaskiniami, doglądałem rzeczy pozostawionych pod moją opieką przez oprowadzającą. Dostrzegłem wtedy postawiony na rozgrzanej skale wapiennej termos i odruchowo chciałem go przenieść w cień, żeby kawa w środku… nie nagrzała się zbytnio. Po chwili zrozumiałem przewrotność takiego przedsięwzięcia.
Kiedy koleżanka wróciła z grupą, zagaiłem o tym rozmowę, śmiejąc się z bezsensowności całego zamiaru. Niestety! Moje słowa spotkały się z kamienną twarzą, zazwyczaj wesołej i skorej do kawałów, koleżanki. Cóż… Mój żart nie został zrozumiany. Zdarza się… Ratowałem się jeszcze, próbując go wyjaśnić:
– Twój termos stał na słońcu, a ja chciałem go przełożyć w chłodne miejsce. Po chwili zorientowałem się, że przecież podstawowym zadaniem termosu jest utrzymywanie ciepłej temperatury. Czyli osiągnąłbym efekt odwrotny do zamierzonego…
Koleżanka wpatrywała się we mnie, cały czas zachowując pełną powagę:
– Przecież ja dos-ko-na-le zrozumiałam co mówisz. Po prostu mnie to w ogóle nie rozśmieszyło – widząc zawód pogłębiający zmarszczki na mojej twarzy dodała – gdyby to był termos, to wtedy taaaaak, byłoby to zabawne i śmiałabym się w głos, ale-to-nie-jest termos tylko… kubek termiczny.
– … – odpowiedziałem bezgłośnie tak, jak zwykł to czynić Radek.
Więcej anegdot z tego wesołego miejsca do usłyszenia na spacerze po Kielcach z przewodnikiem świętokrzyskim.
Zapraszam do odwiedzania jaskiń na Kadzielni
- Wielce ciekawie
- Zawsze bezpiecznie
- Niezmiennie zabawnie
O świętokrzyskim krasie pisałem kiedyś, zupełnie poważnie, tu
Jaskiniowa galeria

U wejścia 
Wybieranie „ochotnika” do zamykania drzwi 
Tak, tak. Sam Pan się zgłosił… 
No to lecę do pracy! 
Co to za niepewny wzrok?! Jesteście w dobrych rękach! 
Wapienne wnętrza 
Nacieki kalcytowe 
Żyły galeny 
Strop jaskini i kominy krasowe 
Skałka Geologów spod wejścia do trasy podziemnej 
Po lewej termos, po prawej kubek termiczny. Jest różnica?
Więcej obrazków fantazyjnych form naciekowych z wnętrza jaskiń podczas zwiedzania na żywo:)